Bycie rodzicem obfituje w wydatki na każdym kroku. Oprócz zakupów niezbędnych, jak pampersy, ubrania i podręczniki szkolne, są też dodatkowe: lody, kino, zabawki… Te ostatnie nie dość, że same kosztują niemało, potrzebują jeszcze zazwyczaj przynajmniej 2 baterii do zasilenia przeróżnych interaktywnych funkcji, a starczają na zaledwie kilkanaście dni umiarkowanie intensywnej zabawy. Mądry rodzic będzie próbował ograniczyć strumień uciekających mu z portfela pieniędzy, i akumulatorki, czyli baterie wielokrotnego ładowania, przyjdą mu w tym z pomocą.
Inwestycja w akumulatorki, by ładować baterie do pilota czy zegarka nie ma większego sensu, ponieważ w takich urządzeniach zmieniamy źródło zasilania bardzo rzadko. Inaczej jest w przypadku zabawek: te bateriożerne potwory pochłaniają ich ogromne ilości, często 4, 6 a nawet 8 (choćby w przypadku zdalnie sterowanych aut) paluszków naraz. Komplet 4 baterii to koszt kilkunastu złotych – za niewiele więcej kupimy akumulatory. Największym wydatkiem będzie ładowarka, zwłaszcza jeśli stawiamy na model pozwalający kontrolować proces ładowania i oferujący dodatkowe funkcje, jak odświeżanie starszych ogniw, badanie ich pojemności czy regulacja prądu. Przydatny może się okazać też ekran LCD i opcja osobnego obsługiwania pojedynczych komór – jeśli zabawka wymaga tylko jednego akumulatora, możemy go naładować bez potrzeby dokładania pozostałych trzech. Nawet wyższej klasy ładowarka szybko się zwróci, jeśli podsumujemy miesięczne wydatki na kupowane co chwilę komplety standardowych baterii.
Ogniwa niklowo-wodorowe (Ni-MH), czyli popularne akumulatory AA bądź AAA można z powodzeniem przywrócić do świata żywych, wkładając je do dedykowanej ładowarki. Proces ładowania trwa niestety kilka godzin, a zasilanie do zabawki najczęściej potrzebne jest „na wczoraj” – dzieci nie znają wszak pojęcia „cierpliwość”… Tu z pomocą przyjdą akumulatorki pre-charged (czyli wstępnie naładowane), które można zamontować od razu po wyjęciu z opakowania. Warto też zwrócić uwagę na oznaczenie „opóźnione samorozładowanie” i „ready to use”. Jeśli wiemy, że akumulatorki będą używane sporadycznie, opłaca się wybrać właśnie taki produkt, który po dłuższym urlopie będzie działał bez zarzutu i zachowa nawet do 80% energii z naładowania.
Pojemność akumulatorków jest podawana przez producentów w miliamperogodzinach (mAh), jednak nie dajmy się zwieść dużym liczbom na opakowaniach. Tylko w nielicznych przypadkach ogniwa rzeczywiście będą w stanie oddać tyle samo energii, ile zadeklarowano w specyfikacji. Warto wybierać modele o pojemności od 2000 do nawet 2700 mAh, ponieważ część z nich i tak odda ok. 200-300 mAh mniej. Pamiętajmy, że im większa pojemność, tym bardziej akumulatorki podatne są na samorozładowanie.
Akumulatorki mają również swoje wady. Źle znoszą skrajne temperatury, a ich wydajność znacznie spada w upale i na mrozie. Nie wolno również doprowadzić do ich całkowitego rozładowania – poniżej 0,9V, gdyż wtedy odnotujemy znaczący spadek wydajności, a w niektórych przypadkach możemy nawet pożegnać się z akumulatorem na dobre. Optymalne napięcie, gwarantujące wydajną pracę i żywotność to 1,1V (można je sprawdzić w niektórych ładowarkach).
Zakup akumulatorków to inwestycja długofalowa, ale nie wieczna. Najlepsze modele są obliczone na ok. 1000 pełnych cykli ładowań, po tym czasie ich pojemność spada do ledwie kilkuset lub nawet kilkudziesięciu mAh. To najbardziej optymistyczny scenariusz – w zależności od naszej dbałości o ogniwa oraz ich jakości, mogą przeżyć nawet do 3 lat, ale też zauważalnie obniżyć swoją wydajność już po kilkudziesięciu ładowaniach. Przy częstym użytkowaniu w dużej ilości zabawek dobrze wymieniać ogniwa nawet raz do roku. Na szczęście solidna ładowarka to wydatek jednorazowy, który bez awarii przetrwa długie lata.
Polecane ładowarki do akumulatorów